JEŚLI  W-F , TO TYLKO W CZWÓRCE

zdjęcia

                W trosce o kondycję fizyczną mieszkańców radni naszego miasta postanowili stworzyć obiekty służące temu zamysłowi. Jako pierwszy powstał park wodny, kilka lat później lodowisko a ostatnio park linowy. Z racji bliskiego położenia ich częstymi użytkownikami zostali uczniowie Gimnazjum nr 4, czyli my.

                Pierwszy kontakt z taflą lodową, wodą w basenie, czy wysokością w parku linowym dla niektórych z nas  okazał się nie lada wyzwaniem. Przeszkodą było praktycznie wszystko; osprzęt do wspinaczki wydawał się dziwnym i zupełnie „niejadalnym” przyodzieniem, woda zbyt mokra, ciasne łyżwy przyduże, lód tępy a jedynym sprzymierzeńcem w utrzymaniu „ludzkiej” pozycji okazywała się krawędź basenu, czy też banda otaczająca lodowisko.

                W pocie czoła zdobywaliśmy kolejne stopnie wtajemniczenia robiąc na początku jeden krok do przodu, dwa do tyłu. Z biegiem czasu sytuacja się zmieniła. Biegu wstecznego już nie używaliśmy tylko parliśmy do przodu. Może wydać się to dziwne, ale taka jest istota treningu.

                A teraz? Teraz wspinaczka na wysokości siedmiu metrów ,na najwyższym poziomie, czemu nie?! Jazda przeplatanką tyłem? Proszę bardzo! Próby naśladowania ruchów delfina? Delfin by pozazdrościł. A w naszych głowach powoli rodzą się nieśmiałe marzenia; może by tak ruszyć na podbój Alp… Himalajów, a może… może  czeka nas kariera w NHL,  podobna do kariery M. Czerkawskiego, bo Otylka to już pestka!

                Acha! O jednym zapomnieliśmy! Do wspinaczki w tych Himalajach i kariery w NHL przygotowujemy się za darmo, na lekcjach w-fu!!